Chiński
producent wsławił się ostatnio całkiem kozacką machiną pod nazwą Subox,
wypuszczoną w dwóch wariantach kolorystycznych, oraz w nieco mneijszej wersji
Mini. Ale czy to oznacza, że wcześniej robił szmelc? Wręcz przeciwnie! Dzisiaj
na tapecie GeinTank (Mini).
Na
początku pozwolę sobie stwierdzić, że słowo Tank jest całkiem akuratne. Ten
mały atomizer to istny pancerniak. Prosta, wytrzymała konstrukcja w obu
wersjach – zwykłej i mini. Kanger zastosował w nim nowy airflow w porównaniu do
ProTanka 3, który działa zacnie i spełnia swoje zadanie. Wymienne grzałki o
oporności 1,5 Ohma (w praktyce +/- 0.1) znoszą nawet krótkie serie buchów na 20
Watach jedynie z boberkiem, bez spalenia. Warto też wspomnieć, że kosztują one
zazwyczaj w granicach 10 złociszy.
Co
do różnicy między wersja zwykłą a mini, rożnią się one kształtem pyrexu (w mini
jest prosty, a w wersji normalnej lekko „wybrzuszony” ), pojemnością (1,3 i 2,4
ml) oraz wielkoscią (14 i 19 mm średnicy)
Firma
oferuje nam jeden prosty design, metaliczny kolor. No bo w sumie po co
przeginać? Jest jednak pewna ukryta wada tych clearmozierów,a mianowicie przy
odkręcaniu celem zatankowania atomizera, często odkręcamy pierścień na którym
trzyma się grzałka. Wówczas trzeba niestety użyć kombinerek. Oczywiści można
temu zaradzić przyklejając odpowiednio element do tulejki z airflowem klejem
cyjanoakrylowym, ale jesli zrobimy w niewłaściwy sposób możemy zapomnieć o regulacji
dopływu powietrza.
Reasumując,
tank mały, niedrogi (obie wersje to wydatek rzedu około 50 złotych) i
wtrzymały, a jedyny mankament można ominać przy odrobinie czasu i precyzji.
Volisz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz